|
|
29/30-07-2006 (W-wa - Urle - Loretto - Kamieńczyk - Wyszków - Urle - W - wa)
Długość trasy 77,5 km.
Start z Koła około 8:25 wyruszyliśmy na Dworzec Wileński
o godzinie 10:02 odjeżdżał pociąg do Małkini, około 11:30 wysiedliśmy
na stacji PKP w miejscowości Urle.
Szutrową a potem asfaltową drogą jechaliśmy w kierunku Kamieńczyka po drodze odwiedziliśmy Loretto
gdzie znajduje się sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej.
W samym Kamieńczyku zrobiliśmy zakupy i odwiedziliśmy kościół,
po czym kawałek wróciliśmy żeby przejechać na prawą stronę Liwca szukając miejsca na nocleg minęliśmy ujście rzeki do Bugu na którym znaleźliśmy pustą wyspę gdzie postanowiliśmy rozbić obozowisko.
Kąpaliśmy się i piekliśmy kiełbaski z ogniska. Noc niestety była fatalna wieczorem nad brzegiem Bugu rozbili się jacyś młodzi ludzie rozkręcili muzykę która dudniła całą noc. Nie przestraszył ich nawet deszcz który kilka razy w nocy kropił. Zasnąć udało się nam dopiero nad ranem kiedy ucichła muzyka. Wstaliśmy o 8:00 i zdecydowaliśmy się jechać dalej
w kierunku Serocka, zjedliśmy jeszcze śniadanie trochę posiedzieliśmy
i zaczęliśmy się pakować około 11:00 byliśmy gotowi do drogi trzeba było jeszcze tylko przenieść rowery przez rzekę. Przekroczyliśmy także Liwiec
i znowu wylądowaliśmy w Kamieńczyku jechaliśmy dalej i dotarliśmy do polnej drogi która wyprowadziła nas na trasę do Wyszkowa gdzie zresztą wkrótce dotarliśmy, obiadek zjedliśmy w Parku w Wyszkowie gdzie znajdował się pomnik Norwida i ruszyliśmy dalej. Kawałek za Wyszkowem zawróciliśmy ponieważ pogoda nagle się załamała zaczął wiać bardzo silny wiatr a chmury zapowiadały deszcz. W Wyszkowie okazało się że żaden pociąg bezpośredni nie jedzie do Warszawy, postanowiliśmy więc wrócić do Urli gdzie rozpoczęliśmy naszą wycieczkę. Po drodze szukaliśmy jeszcze miejsca noclegowego nad Liwcem aby zostać trochę dłużej niestety żadne nie okazało się być zadowalające. Do Urli Dotarliśmy około 19:00 na dworcu zjedliśmy kolację i czekaliśmy na pociąg o 19:50 okazało się że nie był tak pełny jak się tego obawialiśmy i udało nam się zając wygodne miejsca w "służbówce" i tak dotarliśmy do Warszawy na dworzec Wileński a potem szybciutko do domciu w którym znaleźliśmy się około 22:00.
| |
|