TopLista - Wyprawy Rowerowe
Zagłosuj na Nas !







 
Nadbużański Park Narodowy - Przełomem Bugu

14 lipca 2007 - przejechany dystans 66 km.
Siedlce - Hołuble - Paprotnia - Korczew - Szczeglacin - Mogielnica - Drohiczyn

15 lipca 2007 - przejechany dystans 62 km.
Drohiczyn - Granne - Głęboczek - Wojtkowice Stare - Ciechanowiec

16 lipca 2007 - przejechany dystans 46 km.
Ciechanowiec - Tymianki Moderki - Nur - Zuzela - Gąsiorowo - Małkinia

Długość trasy 174 km

Uczestnicy: Tedi, Kwiatuszek, Rybcia, Toyota, Łoś

Zobacz zdjęcia

14-go lipca wybraliśmy się na wycieczkę przełomem Bugu naszą przygodę zaczęliśmy na dworcu kolejowym Warszawa - Zachodnia gdzie wsiedliśmy do pociągu jadącego do Siedlec o godzinie 8:38. W Siedlcach byliśmy po ok. 2 godzinach podróż pociągiem minęła bardzo szybko i przyjemnie. Gdy tylko wysialiśmy na dworcu PKP w Siedlcach mieliśmy mokre powitanie gdyż właśnie zaczynało kropić. Na szczęście nie trwało to zbyt długo i po chwili nie tracąc dobrego humoru ruszyliśmy w dalszą trasę. Jechaliśmy drogą kierującą nas na Korczew po drodze mijając parę ciekawych miejscowości. Tuż za Siedlcami w miejscowości Żabokliki znowu pokropił deszcz ale tylko parę minut schroniliśmy się na zadaszonym przystanku PKS.

Gdy dojechaliśmy do miejscowości Hołubla zaintrygowała nas tabliczka informująca o tym że znajduje się tu Sanktuarium Narodzenia Najświętszej Marii Panny Zbudowane w 1940 - 1942 r. które oczywiście odwiedziliśmy. Posiedzieliśmy chwilkę i ruszyliśmy dalej dotarliśmy do Paprotni a pora była obiadowa, więc znaleźliśmy sklep i zrobiliśmy zakupy. Dokupiliśmy napoje i przysiedliśmy na schodach Urzędu Gminy Paprotna żeby zjeść obiad, wypiliśmy do tego kawę, herbatę i zakąsiliśmy to wszystko czekoladą. Z Paprotni wyruszyliśmy w pełni sił a pogoda była wręcz wymarzona słonko za chmurkami przyjemny chłodek i delikatny wiaterek.

Jechaliśmy na Korczew gdzie dotarliśmy w dość krótkim czasie biorąc pod uwagę to że te tereny są dosyć pagórkowate. W miasteczku znowu uzupełniliśmy zapasy wody i napoi, a także odwiedziliśmy Barokowy Pałac Ostrowskich. Nie jest on jeszcze w pełni odrestaurowany ale wnętrze pałacu można już zwiedzać wstęp kosztuje 3 zł a, teren w pobliżu pałacu to bardzo urokliwy zespół parkowy. Po zwiedzeniu pałacu udaliśmy się w dalszą drogę tym razem w kierunku Mogielnicy. Nawierzchnia którą jechaliśmy nie była zbyt przyjazna niestety był to bruk z dużymi kamieniami i jechało się mało przyjemnie. Zaczynaliśmy myśleć o rozłożeniu obozowiska, ale było jeszcze dość widno i postanowiliśmy szukać jakiegoś urokliwego zakątka nad samym Bugiem co okazało się stratą czasu i energii. Troszkę podenerwowani jechaliśmy wzdłuż Bugu, aż dotarliśmy do mostu i po jego przejechaniu skierowaliśmy się na Drohiczyn gdzie się znaleźliśmy i zwiedziliśmy go pobieżnie (zakon Franciszkanów i Cerkiew). Szukając dalej jakiegoś fajnego miejsca na nocleg wyjechaliśmy z miasta. Obozowisko rozbiliśmy ok. 21:00 w pobliżu Drohiczyna. Fakt że przy rzece ale bez dostępu do wody. Zjedliśmy małe co nieco na kolację i poszliśmy spać.

Następnego dnia zbudziło nas słońce świeciło tak mocno że o 5:20 nie dało się wytrzymać (tak to bywa na "patelni") wstaliśmy czym prędzej i zaczęliśmy się pakować co poszło nam całkiem sprawnie w międzyczasie jedliśmy śniadanie. Ok. 9:00 pojechaliśmy do Centrum Drohiczyna gdzie usiedliśmy ochłonąć w parku pożerając lody. Przeszliśmy się na górę zamkową skąd rozciąga się piękna panorama i zrobiliśmy kilka fotek. Jeszcze raz przejrzeliśmy atrakcje miasta i wyruszyliśmy w stronę Ciechanowca.

Zaraz za Wólką Zamkową skręciliśmy w mało uczęszczaną drogę minęliśmy Arbasy Duże a zaraz za miejscowością Granne skierowaliśmy się do Głęboczka. Było tak gorąco że nasze opony zostawiały ślady w asfalcie, a my byliśmy mokrzy od potu. Doszło do tego że prosiliśmy o deszcz i chyba Bóg nas wysłuchał bo zaraz po wyjeździe z Granne lunął deszcz i to całkiem nieźle 15 minut lało jak z cebra i można było się praktycznie wykąpać. Po raz pierwszy cieszyliśmy się z ulewy, która na krótko ochłodziła powietrze. Podsuszyliśmy się chwilę zmieniliśmy ubrania i ruszyliśmy dalej. Dojeżdzając do Głeboczka, skręciliśmy na wieś Głody kierując się nad samo koryto rzeki żeby odpocząć i zjeść posiłek. Najedliśmy się do syta i czekaliśmy na ochłodzenie powietrza bo oddychać się nie dawało. Gdy tak odpoczywaliśmy minęła nas grupka 2 a może 3 chłopaków tak do końca nie wiadomo bo jeden miał chyba perukę i damski kostium kąpielowy wyglądał bądź co bądź śmiesznie. Poleniuchowaliśmy jeszcze z godzinkę i zebraliśmy się do drogi.

Jadąc przez Wojtkowice Stare znaleźliśmy się w Ciechanowcu planowaliśmy nocować. Zrobiliśmy jeszcze zakupy w sklepie "Sezam" (każdy miał na kolację to czego sobie zażyczył) i udaliśmy się do Ośrodka Domków Campingowych w Ciechanowcu z nadzieją że uda nam się rozbić tam nasze obozowisko. Kierownik ośrodka okazał się jednak bardzo sympatyczny i wynajął nam domek za 50 zł nie wiele drożej od ceny rozbicia namiotów ale mieliśmy za to ciepłą wodę, toaletę i nie musieliśmy się rozstawiać z całym naszym sprzętem. Luksusu nie było ale byliśmy zadowoleni ogarnęliśmy się zrobiliśmy porządek w Ekwipunku pożartowaliśmy trochę posiedzieliśmy na powietrzu i poszliśmy spać.

Kolejny dzień okazał się jeszcze gorętszy od poprzedniego. Już z rana ok. 7:00 w domku świeciło słońce i zaczęło robić się duszno. Wystawiliśmy stolik i krzesła przed domek i zasiedliśmy do śniadania. Po uczcie spakowaliśmy się czym prędzej zdaliśmy klucze i ok. 11:00 wyruszyliśmy w dalszą drogę tym razem w kierunku Nura. Jechaliśmy główną drogą i parę kilometrów za Ciechanowcem robiliśmy już pierwszy postój żeby się napić i schłodzić w cieniu. Przyszło nam się jednak zmagać z upałem i z częstymi postojami dojechaliśmy do Nura mijając po drodze całą serię miejscowości zaczynających się od słowa Tymianki były np.: Tymianki - Adamy, Tymianki Moderki, Tymianki Skóry itd.

Dojeżdżając do miejscowości Nur postanowiliśmy że w miasteczku znajdziemy jakąś miłą knajpkę niestety to się nam nie udało. Zapytaliśmy się Starszego Pana jakie są możliwości zjedzenia obiadu. Gość podpowiedział nam że zjeść można na stacji benzynowej oddalonej od miejscowości Nur o 2,5 km. Zboczyliśmy więc z naszej trasy na Małkinię i zjechaliśmy do Baru Oaza zaraz za mostem. Jego nazwa była trafiona gdyż stacja i bar znajdował się niemal na pustyni. Temperatura w cieniu wskazywała 38 stopni Celsjusza. Obsługa w barze była całkiem miła prócz jednej Pani która była chyba niezadowolona z tego że pracuje albo z tego że żyje. Obiad jednak był smaczny (Schabowy, frytki, mizeria + zimna Coca-Cola a na deser lody). Odpoczywając po obiedzie i dyskutując co dalej robimy doszliśmy do wniosku że w Małkini przerywamy wyprawę i wracamy do domu bo nie da się jechać w takim żarze lejącym się z nieba. Zadzwoniliśmy na informację PKP (0-22) 94-36, okazało się że są dwa ostatnie pociągi jeden o 19:30 a drugi o 21:30. Zdecydowaliśmy że wypadało by dotrzeć na dworzec przed godziną 19:00, ruszyliśmy w drogę, chociaż było parno i nieznośnie gorąco podkręciliśmy tępo odpoczywając i schładzając się wodą co jakiś czas. Przejeżdżając przez wieś Zuzela nad Bugiem, na pograniczu Mazowsza i Podlasia, zapoznaliśmy się z historią wsi, w której urodził się Kardynał Stefan Wyszyński.
  • W rodzinie Wyszyńskich - jako drugie dziecko Stanisława, miejscowego organisty, i Julianny z domu Karp - urodził się syn Stefan 3 sierpnia 1901 roku.
  • 5 sierpnia W kościele parafialnym św. Mikołaja w Zuzeli z rąk księdza kanonika Antoniego Lipowskiego, proboszcza parafii, otrzymuje sakrament chrztu.
  • 1908 roku we wrześniu Rozpoczyna naukę w jednoklasowej szkole powszechnej w Zuzeli, prowadzonej przez nauczyciela Rubinkowskiego.

Do Małkini dojechaliśmy godzinę przed odjazdem pociągu czyli o 18:30. Kupiliśmy bilety i czekaliśmy na nasz pociąg, który został podstawiony 15 minut wcześniej. Spokojnie zapakowaliśmy się do przedziału służbowego zapełniając go naszymi rowerami i swoimi osobami. Toyocie dopisywał najwyraźniej humor bo rozśmieszała nas do bólu aż do samej Warszawy, baliśmy się że dziewczynie na głowę padło od słońca. Na dworcu Wileńskim wysiedliśmy o 21:20 i w ok. 30 minut dojechaliśmy pod dom.


        

        

        

        

        

        

        

        

        

        

        

        

        

        

        

        

Powrót

oferty sylwestrowe Katalog Stron